Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inspiracje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inspiracje. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 lutego 2013

Inspiracje / White Collar character - Sara Ellis /

Czasu brakuje ostatnio naprawdę na cokolwiek. A jak już znajduję czas - pojawiają się inne przeszkody. Przez to właśnie ostatnio mało piszę, a jeszcze mnie znajduję materiałów do pisania o nich. Ostatni tydzień spędziłam na wsi, gdzie naprawdę nic ciekawego się nie dzieje. Aby przeczytać pierwszy numer Harper's Bazaar musiałam poczekać aż do dzisiaj, kiedy dotarłam na stację w Stargardzie Szczecińskim, gdzie cywilizacja jednak już dotarła ;) Ale o polskim wydaniu kultowego magazynu jeszcze napiszę, dzisiaj chciałam podrzucić Wam parę modowych inspiracji na dobranoc.


Czy ktoś z Was ogląda może serial White Collar? Ja widziałam wszystkie odcinki i muszę przyznać, że jak mało który serial wprawia mnie zawsze w dobry humor. To chyba zasługa świetnie zbudowanych postaci - bardzo charakterystycznych, po prostu nie da się ich nie lubić :)

Wszystkim polecam na chłodne jeszcze wieczory, ale dzisiaj chciałam odrobinę popiać z zachwytu nad stylizacjami jednej z głównych żeńskich bohaterek - Sary Ellis (Hilarie Burton). Nie dość, że pod koniec trzeciego sezonu jej waga spadła chyba do miary naprawdę idealnej, to jeszcze styliści za każdym razem dbają o jej nieskazitelny wygląd! Nic, tylko pozazdrościć.





Styl Sary jest elegancki, ale absolutnie nie można go nazwać nudnym. Nosi zawsze idealnie podkreślające figurę sukienki we wszystkich kolorach tęczy (najbardziej podoba mi się ta zielona). Na dodatek każda z nich jest inna, panuje ogromna różnorodność, a sukienki często wyróżniają się nietypowym krojem dekoltu.


Do tego klasyczne, minimalistyczne dodatki i look do pozazdroszczenia gotowy. Świetna kolorystyka, złoto zamiast srebra (zdecydowanie je wolę, zwłaszcza przy rudych włosach), ładny uśmiech i świetna fryzura. To moim zdaniem przepis na sukces.

Nie potrzeba nikomu różnorodnych printów, kilogramów biżuterii. Jeśli miałabym fundusze na wymarzone zakupy ciuchowe, wyszłabym ze sklepu właśnie tak ubrana. Tupiąc obcasami eleganckich, bardzo drogich szpilek :)


fot: fanpop

piątek, 1 lutego 2013

Chociaż za oknem mroźna zima i zdaje się, że nawet ptaki nie ćwierkają jeszcze o nadejściu wiosny, to jest właśnie moment kiedy ćwierkają o nim projektanci mody. No, może nie do końca. Projektanci swoją pracę rozpoczęli dawno temu, w chwili kiedy to piszę pracują głównie modelki, styliści, fryzjerzy, reżyserowie pokazów mody i… dziennikarze. Tak, to jest moment kiedy do życia budzą się nasze uśpione dłonie i coraz częściej wystukujemy kolejne słowa na klawiaturze swoich laptopów. Rzucamy czytelnikom kolejne teksty, setki słów i informacji do przeczytania. Czasem zapominamy o tym, aby przez chwilę zostać czytelnikiem. Spróbować zrozumieć, czego właśnie Wy, czytelnicy, oczekujecie od nas wraz z nadejściem wiosny.
Ja póki co staram się o tym nie zapominać. Od początku stycznia przeczytałam już dziesiątki tekstów, przekartkowałam stosy magazynów, a liczba witryn internetowych o tematyce modowej, które odwiedziłam przekracza już na pewno setkę. Co jak zwykle mnie zaskakuje to sztampowość i nuda wiejące od większości tekstów. Naprawdę, rozumiem że nikt nie jest w wyśmienitym humorze będąc zmuszonym do siedzenia przed ekranem tuż przy kaloryferze (bo o kominku możemy przecież tylko pomarzyć) i stukania w klawiaturę. W dodatku opisując kolekcje na wiosnę czy lato widząc za oknem góry śniegu i ogromne sople zwisające z dachów. Może to wszystko tłumaczy te nudne, wielokrotnie powielane informacje pojawiające się w mediach?

Wróćmy jednak do mody. Magazyny prześcigają się w podsumowywaniu najnowszych kolekcji czy trendów w makijażu. Jednak dla przeciętnej kobiety to o czym może ona przeczytać w kolorowych pismach jest czystą fikcją. Wchodząc do sklepu nie szuka garnituru w ogromną szachownicę, a wychodząc z niego często nie ma w rękach kilku reklamówek z nowymi modowymi łupami. Zwykła kobieta musi nauczyć się umiejętnie żonglować pieniędzmi i z rozsądkiem wybierać kreacje. Bo szef wyśmieje, mężowi się nie spodoba, bo niewygodne czy nie pasuje do sylwetki. Co robi zatem zwykła kobieta wchodząc (najczęściej) do sieciówki w poszukiwaniu nowego ciuszka? Wybiera stonowane kolory, chociaż rezygnuje z bieli (za szybko się brudzi), proste kroje (bo wydaje jej się, że nie podkreślą boczków albo zbyt grubych ud). Może więc projektanci, zamiast inspirować się blogerkami (kto powiedział, że reprezentują one styl uliczny?) powinni wziąć wreszcie pod uwagę realia? I chociaż mówię teraz także o sobie (hmm...) przyznacie jednak, że typową blogerką nie jestem.

Polski światek modowy zachwyca się chociażby nową kolekcją BOHOBOCO. Dlaczego? Bo ma w sobie ten ”nowojorski minimalizm”. Jasne kolory, obniżony stan (tak modny w tym sezonie), proste fasony. A gdzie tu Polska? Jeszcze niedawno polskie kobiety ceniły sobie swoją seksualność, podkreślały krągłości i atuty figury. Bez przesady oczywiście, dziesięć lat temu na ulicach było dużo mniej młodych kobiet z nadwagą. A Grycanki jeszcze parę lat temu zostałyby już na początku wysłane do dietetyka i nikt nie przejmowałby się dalej ich losem. Polki kiedyś może nie miały tylu możliwości, tylu dostępnych produktów. Miały za to wyobraźnię i wykazywały się inwencją. Niestety, teraz wystarczy nałożyć na siebie kolejne warstwy kontrowersyjnych ciuszków, aby otrzymać plakietkę „ikony stylu”.








Może jako cel na wiosnę powinnyśmy sobie postawić powrót do naszej słowiańskiej natury. Przykład bierzmy z Rosjanek. Nie wiedzieć czemu rosyjskie it girls (jak Mira Duma czy Ulyana Sergeenko) zachowały w sercach miłość do kobiecości, naturalności i… własnej narodowości. Cieszmy się z globalizacji, ale czy świat nie byłby nudny, gdyby wszyscy wyglądali jednakowo? Jako kobiety chyba powinnyśmy zmienić swoje podejście i potrafić strojem pokazać siebie, nie zaś lookbooki sieciówek. A wiosna to zawsze jest dobry czas na zmiany.



P.S. Czy ja się w ogóle do tego nadaję? Lubię tu dużo naklikać, ale czy Wam chce się czytać? A może wolicie po prostu oglądać zdjęcia? Cóż, ja jednak pozostanę wierna sobie i pisać będę sporo.


poniedziałek, 7 stycznia 2013

Kiepski dzień i porcja inspiracji na wiosnę i lato.

Są takie dni, kiedy zdajemy sobie nagle sprawę, że wytępiona już kiedyś skórka pomarańczowa powraca, a uzyskana w pocie i trudzie waga nie jest wcale łatwa do utrzymania. Takie dni, kiedy facet nas wkurza, a potem jesteśmy złe same na siebie za to, że dałyśmy się wyprowadzić z równowagi. Takie dni, że nawet gorąca czekolada nie pomaga, zwłaszcza że... patrz zdanie pierwsze. Cóż, takie dni trzeba jakoś przetrwać, tak jak ja dzisiejszy. I lepiej, żeby pozwoliły nam one odbić się od dna.

Ja leczyłam się dzisiaj na zakupach, ale niezbyt skutecznie, bo nie znalazłam nic, na co chciałabym wydać cenne pieniądze. Na dodatek przymierzając sfrustrowałam się jeszcze bardziej. Tak bardzo, że nawet zmobilizowałam się do ćwiczenia! Za to Was chciałabym uraczyć czymś zupełnie nie frustrującym.

Brytyjski Vogue podsuwa nawet najmniej obeznanym pod nosek inspiracje na nowy sezon. Ja  z pewnością nie należę do kategorii fashion victims, więc część z tych trendów zupełnie mi nie odpowiada. Postanowiłam więc wybrać kilka, z którymi na tym blogu będziecie mieć do czynienia już niedługo i wyszukałam dla Was w sklepach internetowych ciuszki, które zwracają moją uwagę. Liczę, że mój humor jutro pozwoli mi zamieścić tu coś ciekawszego, a na razie... Enjoy! :)

Najmilszym dla mnie trendem sezonu wiosna/lato 2013 są spodnie 7/8 i inne przykrótkie części garderoby. :) co prawda raczej nie skuszę się na skróconą kurtkę, ale spodnie i T-shirty nosiłam już w poprzednim sezonie i na pewno przy nich pozostanę. Oczywiście gdy już poprawię wygląd swojego brzuszka. Natomiast moim zdaniem spodnie 7/8 to absolutny hit! Nie dość, że wyszczuplają łydki i kostki u nóg, to jeszcze pięknie eksponują buty. A buty to jest to, co każda kobieta kocha najbardziej.


Poduszki na ramionach pozostają dla mnie wciąć trendem do oswojenia. Bardzo podobają mi się na zdjęciach, a nawet na innych kobietach, sama poszukiwałam żakietu z tzw. powered shoulders, jednak wciąż bezskutecznie. Jeśli kiedyś znajdę ten wymarzony - na pewno go oswoję!




 Wzory graficzne, najlepiej czarno-białe. Osobiście myślę, że będą hitem sezonu. Przede wszystkim dlatego, że dają ogromne możliwości modelowania ciała. Paski, kwadraty, to wszystko może nam skutecznie odjąć kilogramów lub dodać co nieco w odpowiednich miejscach oczywiście ;)  W tej spódnicy po prostu się zakochałam!




Mamy jeszcze klasyczne, ołówkowe spódnice. Szyk i elegancja sama w sobie. Wysoki stan wydłuża nawet najkrótsze nóżki, a odpowiedni krój podkreśla dokładnie te krągłości, które powinnyśmy podkreślać. Kochane, nie każda z nas ma figurę modelki i nie ma sensu tego ukrywać! Lepiej podkreślić krągłości niż nieudolnie starać się je zakryć :)





Nie jestem wielką miłośniczką lat 60. Zdecydowanie moje uwielbienie kieruję raczej na rozkloszowane spódnice w groszki i czerwone usta lat 50. I raczej przy inspiracji nimi pozostanę, jednak nie wykluczam szalonego wypadu na imprezę w minimalistycznej sukience w neonowym kolorze.



A wy, które trendy w najnowszym sezonie odnajdziecie w swoich szafach?
Mam nadzieję, że pomimo kiepskiego nastroju udało mi się tchnąć w posta odrobinę optymizmu i uśmiechu :)

A już jutro zapraszam na udka z kurczaka w czekoladowej glazurze!


Zdjęcia ze stron: asos.com, riverisland.com, newlook.com