wtorek, 22 stycznia 2013

Paris, fotorelacja część 2 :)

Wczorajszy post miał raczej ironiczny, złośliwy wydźwięk. Dzisiaj jestem już zmęczona, ale jeszcze bardziej niż wczoraj złośliwa. Niemniej postaram się troszkę powstrzymać przed wrednymi komentarzami, w końcu denerwujący nas facet nie może być powodem wyżywania się na niczemu winnych Francuzach i ich pięknym kraju ;)



 ja, Ty i bagietka.



Powiem Wam tak, Paryż zimą może i jest piękny, a śnieg dodaje mu uroku. Ale za to brakowało słoneczka, tak więc panoramy miasta oglądać się absolutnie nie dało. Wszędzie padający śnieg i wszechobecna mgła. Za to była to idealna pogoda na zwiedzanie Luwru. Wreszcie mogłam zobaczyć to, co mnie ciekawiło, nie to, co zazwyczaj pokazuje się turystom. Nie kwestionuję absolutnie geniuszu Leonarda, ale sterczenie w tłumie turystów tylko po to, aby sfotografować (a potem zobaczyć przy zbliżeniu) tajemniczy uśmiech Giocondy - to absolutnie nie dla mnie. Luwr ma swój nieodparty urok i najchętniej spędziłabym w nim przynajmniej tydzień. Może i kontrowersyjne, ale niedawne przebudowy (m.in. wybudowanie szklanych piramid na dziedzińcu) bardzo mi odpowiadają. Kiedyś, kiedy byłam młoda i głupia, wydawało mi się, że jakiś idiota zniszczył coś doskonałego. Teraz, będąc na pewno starszą i miejmy nadzieję odrobinę mądrzejszą, doceniam obecną prostotę ekspozycji. Najchętniej zabrałabym francuskiego rogalika, rozsiadła się w dziale starożytnej Grecji i chłonęła atmosferę historii połączonej z nowoczesnością.
Tylko ten wszechobecny francuski! Wiecie, że w Luwrze nie można przeczytać ŻADNEJ informacji w języku angielskim?







Dzięki uprzejmości dawnego znajomego, zatrzymaliśmy się w mieszkaniu na Place de Clichy. Dla tych, którzy nie wiedzą - mieliśmy jakieś 3 minuty pieszo przy dobrym wietrze do Moulin Rouge i najbardziej wymyślnych sex shopów świata. I kilka minut wspinaczki więcej do Bazyliki Sacre Coeur. Wielkomiejskość Boulevard de Clichy zachwyca, ale wiecie, co podoba się najbardziej? Różnorodność. I nie mówię tu o różnorodności etnicznej - do tej przy swoich licznych podróżach przyzwyczaiłam się już dawno. Fajnie jest jednak zobaczyć przy Muzeum Erotycznym rzucające się śnieżkami z rodzicami dzieciaki, znudzone rutynowym seksem pary sześćdziesięciolatków i cykających przy każdej witrynie sklepowej fotki Azjatów.



A moje osobiście ulubione miejsce? Montmartre oczywiście. Moją duszę artysty przyciągają te wąskie, brukowane uliczki (no, bruku w sumie nie było tym razem widać), te place wypełnione ulicznymi chałturnikami. Po własnych doświadczeniach tzw. grania "na streecie" tym bardziej muszę ich doceniać, niezależnie od zdolności. Zwłaszcza podziwiam skrzypka, który przy takiej temperaturze dalej był w stanie ruszać palcami! Oj, już ja wiem, jakie to może być trudne ;)

Tutaj też, właśnie na Montmartre mogłabym spędzić godziny obserwując cudowne witryny sklepowe. Tych, którzy liczyli na kolejne przedstawienie Paryża jako stolicy mody będę musiała niestety zawieźć. Pomimo mojego podziwu dla współczesnej mody (tak, uznaję ją za sztukę oczywiście), nie jestem typem turysty zakupoholika. Już nie. Zdecydowanie wolę oglądać zabawne gadżety (spójrzcie na te śliczne figurki siedmiu krasnoludków Disney'a!) i... a jakże, jedzenie. Sery, słodycze, pieczywo...









Ostatecznie jednak żadna podróż do Paryża nie może się obyć bez obowiązkowych punktów programu. Spaceru po Champs Elysee i wizyty w katedrze Notre Dame.






Podróże małe i duże - to to, czego nie oddałabym za żadne skarby świata. Teraz pora wrócić do szarej, lubelskiej rzeczywistości. Myślę jednak, że nie będzie ona taka zła. A już na pewno nie potrwa zbyt długo ;)



A tak by the way (zauważam, że chyba już zawsze będę tak kończyć posty, ciężko mi nie poruszyć choć przez chwilkę innego tematu). Polecam bieganie po Luwrze jako sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów. I mam tu na myśli bieganie, a nie oglądanie jednego obrazu godzinami ;) Naprawdę działa lepiej niż niejedna dieta!

2 komentarze:

  1. piękne zdjęcia, ale to akurat oczywiste ;)
    Pozdrawiamy gorąco
    Biolożki

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia, zazdroszczę podróży ! :DD

    http://needyesterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń