wtorek, 12 marca 2013

Odrobinę o retuszu we współczesnej fotografii

Jak to się dzieje, że praktycznie wszystkie te "afery" świata mody wywołują u mnie raczej śmiech (lub ewentualnie poczucie współczucia dla ludzi, którzy się tak nimi bulwersują), aniżeli negatywne emocje? Chodzi mi tutaj o afery takie jak te o wagę modelek czy ogrom Photoshopa na zdjęciach. Te wszystkie rzeczy wydawały mi się śmieszne od zawsze, teraz jednak kiedy sama zajmuję się wyszukiwaniem modelek do sesji i nie raz obserwuję proces retuszowania zdjęć, wydają mi się wręcz komiczne. Cóż, ludzka zazdrość niestety nie zna granic. Podczas gdy kwestię wagi modelek wolę sobie zostawić na chwile większej uszczypliwości, za to dyskusja o retuszu wydaje mi się idealnym pomysłem na wtorkowe popołudnie.

Zacznijmy od tego, co nieustannie czytamy na wszystkich mniej lub bardziej plotkarskich portalach. Wystarczy, że pojawi się tam wyjątkowo dobre zdjęcie wyjątkowo pięknej modelki, a już sypią się komentarze  dotyczące jego obróbki. Co raz to bardziej zazdrosna czytelniczka krytykuje wyszczuplony brzuszek czy wygładzoną skórę. Raz na jakiś czas zdarza się rozsądna osoba, która rozumie ten biznes. Bo tak czy siak, retusz na zdjęciach jest w dzisiejszych czasach nieunikniony, a jeśli dobrze wykonany, nikomu nie powinien przeszkadzać.

Zwykli ludzie (głównie kobiety, jakżeby inaczej) nie mają pojęcia jak bardzo zmienił się przemysł modowy na przestrzeni lat. Rozrósł się on przede wszystkim tak bardzo, że wyjątkowo ciężko znaleźć jest w dzisiejszych dniach porządną, godną zaufania modelkę. Należałoby się nawet zastanowić, kogo w dzisiejszych czasach nazywamy modelkami. Odsyłam Was do artykułu o wystawie fotografii Parkinsona, dla porównania tego co kiedyś, do tego co dzisiaj. W tamtych czasach zapotrzebowanie na modelki było dużo mniejsze, tak więc te, którym faktycznie udało się zrobić światową karierę, były po prostu naturalnie piękne i po prostu idealne. Na dowód tego jeszcze raz przypomnę to zdjęcie:
No i proszę teraz wszystkie te awanturujące się kobiety z nadwagą o zarzucanie temu zdjęciu zbyt dużej ilości Photoshopa. To zdjęcie jest nim nieruszone, ale założyć się mogę, że te same zawistne stworki zaraz znalazłyby inny powód do krytykowania modelki. No cóż, ludzka zawiść nie zna granic. Nie z tego jednak powodu pokazuję Wam po raz kolejny to zdjęcie.

Dzięki temu widzicie, jaki obraz kobiet funkcjonował w świecie mody już od długiego czasu. Teraz mogę Wam więc przedstawić, jak wygląda to w chwili obecnej, kiedy "modelkami" nazywa się wszystkie dziewczyny wyższe niż 170cm (albo co najgorsze, jeszcze niższe). Portale takie jak maxmodels.pl czy temu podobne umożliwiają takim dziewczynom wstawianie swoich zdjęć (tragicznej, swoją drogą, jakości) i oczekiwanie, aż wszyscy się nimi zachwycą. A fotografowie czy agencje będą się zabijały o współpracę z nimi. To prawie tak, jakbym ja nagle postanowiła zostać modelką z moimi 164 centymetrami wzrostu! Na szczęście jeszcze zupełnie mi nie odbiło, spędzam za to dużo czasu na przegrzebywaniu tego typu stron w poszukiwaniu interesujących twarzy i talentów. I co z tego, skoro w dzisiejszych czasach te tak zwane "modelki" oprócz (czasem) talentu, nie posiadają ani skrawka cechy, która mobilizowałaby je do pracy nad sobą. Wystarczy, że ktoś zrobi im jedno dobre zdjęcie, a już widzą w sobie modelki z dużym doświadczeniem. Żadna z nich nie spędza ani minuty przed lustrem na ćwiczeniu mimiki twarzy, nie mówiąc o uczeniu się świadomości własnego ciała. Staje potem taka białogłowa przed obiektywem i wciska sobie w biodro dłonie, co oczywiście wygląda przynajmniej jakby umierała z bólu brzucha. Człowiek nie może się wtedy nie zastanawiać, czy ta biedna dziewczyna widziała kiedyś zdjęcia prawdziwej modelki. Czy kiedykolwiek zastanowiła się, co dla jej ciała jest dobre, a co niezbyt mu służy. Z taką modelką praca jest niezmiernie trudna i prawdę mówiąc cieszę się, że rola producenta nie zakłada brania udziału w kierowaniu modelkami. Z ich całym nabrzmiałym ego nie jest to wcale proste, bo duża część z nich nie słucha w ogóle uwag fotografa. No tak, mają przecież to swoje maxmodelowe duże doświadczenie i już nie muszą, bo niby po co? Ciekawa jestem, co by na to powiedział światowej klasy fotograf, oczywiście gdyby kiedykolwiek zgodził się z taką pracować.

Ale nie zgodziłby się. Przede wszystkim dlatego, że wymagałby od takiej dzieweczki polaroidów, o których istnieniu te niewinne dziewczynki zdają się zapominać. Gdyby ktoś z Was kiedyś zobaczył cerę takiej "modelki" przed retuszem, w ciągu minuty zmieniłby zdanie na temat Photoshopa.

Kiedy już odkryłam przed Wami trochę tajemnic dzisiejszego  świata mody, możemy wrócić do głównego tematu tego wywodu, a mianowicie do retuszu. Skoro już wiecie, że jest on całkowicie konieczny (mam nadzieję, że chociaż trochę Was to przekonało), postaram się Wam udowodnić, że wszyscy tak samo jesteście jego zwolennikami. Wystarczy wyobrazić sobie samego siebie (czy raczej samą siebie, bo chodzi  w końcu głównie o kobiety) przed obiektywem fotografa. W końcu kobiety ostatnimi czasu coraz częściej płacą za sesje zdjęciowe, bo jest to świetny sposób na podniesienie poczucia własnej wartości. Taka czterdziestoletnia kobieta rozbierająca się przed obiektywem, aby zrobić mężowi piękny prezent na rocznicę ślubu to ta sama kobieta, która potem na Pudelku wypisuje komentarze dotyczące retuszu. A jednak kiedy przychodzi do wyboru zdjęć, odrzuca ona wszystkie, na których jej zmarszczki nie są odpowiednio wyprasowane. Dlaczego taka zwykła kobieta może się cieszyć z twarzy poprawionej Photoshopem, a jednocześnie zabraniać takiej radości wszystkim, którzy zajmują się pozowaniem do zdjęć profesjonalnie? Bo jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby ktoś narzekał na zbyt dużą ilość obróbki na własnym zdjęciu.

Bardzo dobrze, że ktoś wreszcie ma odwagę wypowiedzieć to, co myśli każdy. Mówię tu o Jennifer Lawrence, która sama przyznała, że uwielbia działanie Photoshopa. Trudno się jej dziwić, na zdjęciach bez jego użycia wygląda zupełnie przeciętnie. Tak samo, jak większość hollywoodzkich gwiazdeczek. Jak każda zwykła kobieta lubią widzieć się w lepszym świetle niż codziennie rano w lustrze z podkrążonymi oczami i zmęczoną cerą. Może te wszystkie afery wynikają z tego, że patrzymy na gwiazdy jak na jakiś rodzaj nadludzki, mający ze zwykłymi ludźmi niewiele wspólnego?

I widząc taką celebrytkę w słabej kondycji wydaje nam się to niemożliwe. Dlaczego? No właśnie dlatego, że sami (może podświadomie) oczekujemy od nich, że będą idealne. Wytykamy im każdą niedoskonałość, bo po prostu chcemy, żeby były piękne. Czy wyobrażacie sobie Kate Moss w reklamie Rimmel bez wyretuszowanych zmarszczek czy upiększonych włosów? Bo przecież w prawdziwym życiu Kate wygląda czasem gorzej, niż przeciętna kobieta. I nie jest to absolutnie dla niej żadna ujma, bo jest po prostu człowiekiem. I tak samo jak pani robiąca sobie zdjęcia dla męża ma prawo cieszyć się ze swojego piękna na fotografiach.
Pod tym zdjęciem na Pudelku ktoś słusznie napisał, że dzięki Photoshopowi każda z nas ma szansę wyglądać seksownie. A czy jest to tak naprawdę złe?


Oczywiście, nie mówię tu o źle zrobionej obróbce, której tak wiele widzimy na co dzień.  Nie jest to jednak wina samego Photoshopa, a raczej braku odpowiednich umiejętności grafików albo zbyt swobodnego popuszczenia wodzy fantazji. Z tych zdjęć możemy się śmiać, jednak wyśmiewanie fotografa czy modelki jest zupełnie nieuzasadnione. Wina należałoby zrzucić tylko i wyłącznie na grafików, o czym wszyscy zdają się zapominać.


Tak więc jeśli jeszcze kiedyś któraś z Was będzie chciała zarzucać zdjęciom zbyt dużą obróbkę, zastanówcie się, czy same chciałybyście się znaleźć na zdjęciach bez poprawek w Photoshopie. My oczekujemy piękna, piękno zatem dostajemy. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z nas chciał oglądać dzisiejsze modelki w ich naturalnym wydaniu i tego się trzymajmy. Na dowód tego daję Wam własne zdjęcie przed i po retuszu. A jeśli któraś z Was będzie zarzucać mu zbyt dużą ilość obróbki - trudno. Wolę Photoshopowe pomniejszanie noska, niż bolesną operację plastyczną ;)




1 komentarz:

  1. Właściwie w każdym zdaniu które napisałaś jest prawda. Działanie photoshopa jest tym bardziej zrozumiałe gdy na zdjęciu cyfrowym podkreślone są niedoskonałości które w "realu" nie są tak widoczne.

    Ale.. ! musi być Ale :)) Muszę powiedzieć, że zdziwiło mnie że nie znasz żadnej osoby która narzekała by na retusz do swojego zdjecia. Otóż ja znam wiele! Wśród nich jestem również ja. Nie robiłam sobie żadnej profesjonalnej sesji dla chłopaka co prawda, ale kiedyś trafiłam przed obiektyw. Właścicielce pewnego salonu spodobały się moje włosy i chciała aby były one na zdjęciach jej salonu (niestety wraz z moją twarzą ;d ). Fotograf jak na mój gust wykonał dość dobre zdjęcia.. ale to co zobaczyłam później pozostawało bez komentarza. To nie były moje włosy. To nie była moja twarz. Były podobieństwa ;] a po za tym to była twarz lalki barbi. Wyczyszczona z wszelkich rys twarzy :P

    OdpowiedzUsuń